Masz już dość świąt?
Ja nie, jest cudownie.
Chyba prawie tak cudownie, jak w dzieciństwie, gdy jak co roku pod choinkę dostawałam książki i mogłam je czytać przy swojej małej choince, aż do północy. Z tą różnicą, że teraz mogę je czytać całą noc.
Parę dni wolnego to wystarczająco dużo czasu, aby rodzina spytała już, dlaczego nie masz żony/męża/dzieci/domu na kredyt/stabilnej pracy, a tak w ogóle, to dlaczego nie chodzisz do kościoła?
Odbył się już pochód sztucznych życzeń, uśmiechów i uścisków – tym dłuższy, im liczniejsza rodzina zebrana przy świątecznym stole?
Tak? To świetnie.
Nareszcie masz czas dla siebie.
Teraz możesz poczuć cudowną radość przebywania we własnym towarzystwie, które być może ostatnio nieco zaniedbałeś. Ale spokojnie, jeśli masz fuksa, to do roboty pójdziesz dopiero za tydzień, czasu więc jak marasu, jak to mówią u nas na Śląsku.
Mam to szczęście, że moja rodzina nie jest zbyt normalna i jedyne pytanie, jakie mogą mi zadać, to pytanie, o to, czy coś jem. Bo niby jestem tak chuda, że mnie niedługo pająk wciągnie za obrazek. To moja kochana Babcia ma takie hasło. Ale babcie tak mają, na pewno to znasz i też wychodząc od swojej, turlasz się z przejedzenia po schodach.
Wiem, że to banalne, ale święta nie są po to, by się nażreć, jak świnia, albo żeby oglądać Kevina na Polsacie po raz 198. Przecież dialogi znasz na pamięć, jak mój dziadek.
Nie są też po to, aby przy opłatku, kolacji czy rozpakowywaniu prezentów wysłuchiwać uwag na temat twojego życia, nawet jeśli wynikają one z troski twych najbliższych.
Wiesz dlaczego?
Bo to twoje życie.
I żadna ciotka, wujek, a nawet rodzice czy dziadkowie, nie przeżyją go za ciebie i muszą pogodzić się z tym, że ich oczekiwania są ich problemem.
Możliwe, że nadal szukasz swojej drogi, że zastanawiasz się nad tym, czy twoje wybory są słuszne, czy nie jebnąć wszystkiego w pizdu, zacząć żyć, jak wszyscy i udawać przykładną cząstkę społeczeństwa.
Niestety jeszcze bardziej możliwe jest, że nawet nie masz czasu pomyśleć nad tym, co tak naprawdę chcesz robić, gdzie pracować, kogo spotykać, co chcesz jeszcze przeżyć, zobaczyć, poczuć?
Kim jesteś?
Kim chciałbyś być?
Jak chcesz żyć?
A jak nie chcesz…?
Może w te święta, w te wolne dni, uda ci się odpowiedzieć na niektóre z tych pytań.
Życzę ci tego.
Żebyś odnalazł swoją drogę i się jej trzymał.
Bo nic tak nie daje kopa, jak wytyczony cel oraz wszechświat, który w jego osiągnięciu pomaga.
Wiedzieć czego się pragnie i czuć, że da się to zrealizować – to najlepsze, czego możesz doświadczyć w życiu.
Wymarzyć, odważyć (się) i działać, a wtedy wszystko inne samo się poukłada.
Życzę Ci odwagi, by naprawić to, co się da i pozostawić za sobą to, czego naprawić nie można.
„(…) odwagi, jaką ma słońce, które codziennie od nowa wschodzi nad wszelką nędzą świata.
Niektórzy po zapadnięciu zmroku już nie potrafią uwierzyć w słońce. Brakuje im tej odrobiny cierpliwości, aby doczekać nadchodzącego poranka. Kiedy przebywasz w ciemnościach, spójrz w górę. Tam czeka na ciebie słońce.
Ono nie omija nikogo. Ciebie też nie ominie,
Jeśli nie schowasz się w cień. Z każdym dobrym człowiekiem, który zamieszkuje ziemię, wschodzi jakieś słońce”.
Phil Bosmans