na początku była chłopcem.
jadła kiszoną kapustę, kwaśno-gorzkie grejpfruty i piła litry wody z cytryną. to było pyszne! cieszyła się, że już niedługo będzie grała z tatą w piłkę, chodzić na wyprawy do lasu i budować tamy dla bobrów, rozpalać ognisko i piec na nim rybę.
ale później coś się stało, zaczęło jej się robić duszno, niewygodnie i zaczęła słyszeć dziwne rzeczy. na przykład to, że kobiety, które mają więcej, niż jednego partnera w życiu, to kurwy. że kobiety o moralności mężczyzn to dziwki. że nie mają prawa decydować o swoim ciele, gdy są w ciąży, bo są tępe, a ich ciało jest świętym inkubatorem. a tym bardziej nie powinny chodzić na coś, co nazywali czarnymi marszami. że mają rodzić chore dzieci, nawet jeśli nie pożyją dłużej, niż parę dni. że mają je rodzić w bólu, bo natura tak chciała od wieków. że kobieta, która normalnie pracuje i ma swoje pieniądze, ma znosić pytania „partnera” dlaczego nie zrobiła obiadu i nie schowała jego wypranych majtek do szuflady, skoro już wyschły. że jest szmatą, bo ma wśród znajomych również mężczyzn i rozmawia z nimi na błahe tematy, zamiast zająć obsługą tegoż „partnera”.
i wtedy jej się odechciało. odechciało się jej być chłopcem. nie podobał jej się ten męski hormon i przestała go pobierać. testosteron nie był czymś, co sprawiało przyjemność i było przyjazne.
zaczęła wykonywać mocniejsze ruchy, kopać na oślep z całej siły, jakby chciała wyjść z kokonu i powiedzieć: nie chcę być chłopcem! jak mogę być chłopcem, skoro bycie chłopcem jest takie proste?
chcę być dziewczynką.
chcę być małą słodką istotką, która w przedszkolu przebierze się za Zorro, a nie za królewnę. która będzie się bawić autkami (jak jej mama w dzieciństwie), a pod choinkę dostanie zestaw małego chemika, a nie zestaw naczyń i sprzętów AGD. która za kilkanaście lat zbuduje i zaprogramuje swojemu tacie robota i ten robot będzie sam chował bieliznę do komody, a najpierw ściągnie ją z suszarki. która pobiegnie z bratem na łąkę i ten brat będzie ją uczył kopać piłkę wysoko, wysoko do góry, albo z przewrotki. bo słyszała, że tak umie. dlatego już zaczęła ćwiczyć kopnięcia, jest w tym dobra.
mamo, słyszysz? będę dziewczynką! mamy przecież tak dużo do zrobienia… musimy przebudować ten smutny świat, który wciąż sprawia ludziom tyle przykrości. nawet tym, którzy podobno się kochają, a jakoś ciągle nie umieją być ze sobą. tym wszystkim smutnym paniom, które postanawiają być same, bo tylko wtedy mogą być sobą i czuć się szczęśliwe i spełnione. i tym smutnym panom, którzy miotają się między swymi biologicznymi i społecznymi uwarunkowaniami, które są ze sobą sprzeczne.
dobrze, maleńka, bądź.
czekam na ciebie.