śni mi się że mnie nie kochasz
budzę się i myślę że mądre dziewczynki
nie powinny wierzyć w sny
ale pod skórą wciąż czuję
twojej miłości coraz mniej mam we krwi
patrzę na ciebie chyba masz zły sen
oddychasz jak pisklę
śni ci się że wiem
Katarzyna E. Zdanowicz „Rh -„
najbardziej lubię tę chwilę, kiedy opadają wszystkie maski, a ona stoi przede mną, jak naga w światłach jaskrawych jarzeniówek. widzę jej wszystkie niedoskonałości, siniaki, blizny po ospie i małych wypadkach codziennych, jak kant kaloryfera, o który zahaczyła głową w dzieciństwie. usiłuje zachować resztki godności, zakryć to, czego nie powinienem widzieć. nie ma takiej potrzeby, wiem już wszystko. przewiercam ją wzrokiem na wylot, jest taka przezroczysta i krucha. taka oczywista. niebieskawe niteczki prześwitują przez skórę, płynie nimi krew o współczynniku Rh ujemnym. takim samym, jak mój. pamiętam, że gdy to odkryliśmy, powiedziała, że to musi być przeznaczenie. idiotka. lubiła takie historie, dziwne znaki i sny, fascynowały ją liczby. matematyka dyskretna i inne bzdety. mnie interesowały tylko ósemki jej pośladków. i zbliżanie się do nieskończoności w chwilach uniesień, które mi oferowała.
***
najbardziej nie lubię, kiedy zbiór nieskończony, wypełniony liczbami dodatnimi, okazuje się zbiorem skończonym. i kiedy liczby dodatnie, w jakiś nieodgadniony dla mnie sposób, zamieniają się w ujemne. pożerają je w postępie geometrycznym. zostaje pusty worek, który on nagle zarzuca mi na głowę i mówi, że od tej chwili mam wykonywać jego rozkazy, bo jestem jego własnością. dostaję szoku i zaczynam się dusić, czuję, że zaraz braknie mi tlenu. nie tak miało być. numerologia kolejny raz okazuje się gówno wartą rozrywką dla naiwnych. przestaję w nią wierzyć, bo sprawia, że brnę w coś, co dawno powinno być rozwiązane. równanie z dwoma niewiadomymi, w którym za iks wciąż uparcie podstawiam zbyt wysoką liczbę. wiruje mi w głowie, nie chcę już znać wyniku. przestaje mnie obchodzić, że mamy wspólną szczęśliwą cyfrę, ten sam współczynnik krwi, że śmiejemy się jak głupki z tych samych rzeczy.
bo drogę mamy inną.
***
a jednak te dwa minusy stworzą jakiś plus.