psuje się odkurzacz i znowu robi się zimno, więc kurz unosi się i od razu zamarza. podmuchy zimnego powietrza, z otwieranych co piętnaście minut drzwi balkonowych, unoszą do góry opadłe emocje. te zastygają na parapecie, obok kota, który udaje, że chce wyjść, a tak naprawdę sprawdza, jak wyglądam z ręką na klamce. palnę go kiedyś w ten puszysty łepek. póki co, zjada to, co miękko zastyga obok niego i dostaje niestrawności, żarłok. nie wie, że uczuć się nie zjada?
dziś pierwszy raz śni mi się mała, wygląda jak ja, gdy miałam rok. ma okrągłe, stalowoszare oczy. boję się, gdy patrzy na mnie tymi ślepkami. w ogóle, coraz bardziej się boję, wolniej jeżdżę samochodem i myślę o przyszłości dalszej, niż na dwa tygodnie w przód. dziwny objaw, to nie jest w moim stylu martwić się na zapas, to nie jestem ja. bo nadal często się zdarza, że po przebudzeniu rano czuję się dawną sobą, lekką wiewiórką, zwinną i gibką. i nadal nie widzę siebie w tym wszystkim, co nieuchronnie się zbliża, a jeśli czegoś nie można sobie wyobrazić, to nie może się spełnić, podobno. więc wkręcam sobie film, że coś się wydarzy, skoro nie widzę siebie w tej fabule, że stanie się coś strasznego, że mnie nie będzie, że tylko ona będzie. jednocześnie chcę i nie chcę, by już się to stało. a potem robię skłon i okazuje się, że nie umiem już pomalować paznokci u stóp. ale wiem, kto mi to zrobi.
a on naprawia rower na mojej macie do jogi, ale oddaje mi swoje spodnie od piżamy, o 20 cm za długie, ciepłe i miękkie. kłócimy się, idziemy po wodę do źródła, jedziemy do biedronki, leżymy całą niedzielę w łóżku oglądając filmy. nie kłócimy się już tydzień, on wychodzi do pracy, ja wychodzę na pocztę, on wraca nad ranem, ja śpię. on całuje mnie w czoło, zaczynam opowiadać mu swój sen, zaczynamy się kochać, kończymy śniadanie, robię zdjęcia na spacerze, on uczy się programów, ja uczę się cierpliwości. robię obiad, on robi kolację, czytam książkę, on czyta artykuł. kupuję mu koszulkę, on kupuje worki na śmieci, daję mu powód, on daje mi klapsa, psuję mu lampkę, on psuje mi deszczownicę. dzwoni telefon, nie dzwoni dzwonek, co nie działał od początku. ja naprawiam nastrój, on naprawia odkurzacz.
jeszcze chwila.