igłą operuje mistrzowsko, palce ma zręczne. nitka łaskocze opuszki, gdy zszywa się od nowa, kawałek po kawałku. naszywa łatę na dziurawą głowę, zszywa dwa brzegi poszarpanej rany. już nie krwawi, ale wciąż piecze. wypierdoliła się konkretnie, no cóż. o kant trotuaru.
tym razem użyje dratwy, nic już nie popęka.
ma taką zaokrągloną igłę, jakiej używał jej dziadek, do cerowania skarpetek na chochli do zupy. zabawne, pamięta tylko takie nic nie znaczące motywy. igła, magnetofon szpulowy, latarka świecąca na zielono i czerwono, mleko w proszku jedzone łyżkami wraz z kakao. paznokcie obgryzione do krwi i skórki okół nich takie czerwone.
koleżanka z dzieciństwa miała w kolanie grudkę ziemi, po przewróceniu się na podwórku, podczas gry w badmingtona. ciekawe, czy ją jeszcze ma. może wykiełkowało jej tam już drzewo, albo chociaż agrest.
blizna w kształcie literki fał na przedramieniu ma kolor biały i wygląda, jak Matterhorn. jej skóra jest brązowa, mieni się perłowo. to zasługa nowego balsamu z wyciągiem ze ślimaka. wyobraża sobie, że chodził po niej ślimak i zostawił w podzięce swój odżywczy śluz (stara się nie myśleć o tym, w jaki sposób producent balsamu zdobył ten wyciąg).
twoje ciało też ma kilka takich punktów zwrotnych. są jak stacje paliw na długiej drodze do miejsca przeznaczenia. opowiadasz jej o nich, słucha z zaciekawieniem. dotyka cieńkich linii, które prawie znikły, ale jednak nie. mają różne kształty i rozmiary. dobrze, że są. dobrze, że możesz jej opowiedzieć ich historię. chce wiedzieć wszystko, co sprawiło, że jesteś tu i teraz, że jesteś sobą. czasem męczy cię to, że musisz powtarzać wielokrotnie, że ucho obcięli ci na wojnie, a bliznę na nosie zdobyłeś w starciu z tygrysem. ale opowiadasz, ona przynosi ciepły rumianek i obserwuje cię znad parującego kubka.
może tak godzinami.
na koniec pokazujesz jej kolorowe nitki w pudełku i mówisz: patrz, mała, damy radę pozszywać wszystko. mam cały zapas. szpulki we wszystkich kolorach tęczy.
uśmiecha się do ciebie i odpowiada: kochany, wiem, przecież zawsze chciałeś być krawcem.