karmisz mnie okruchami
wyrwanymi z codzienności
jak gołębia na parapecie
(nie cierpię gołębi, to szczury ze skrzydłami)
jesteś na każde zawołanie
i na każde przyspieszenie serca
to mnie uspokaja
i zniewala
daję się karmić
aż pęknę.
karmisz mnie okruchami
wyrwanymi z codzienności
jak gołębia na parapecie
(nie cierpię gołębi, to szczury ze skrzydłami)
jesteś na każde zawołanie
i na każde przyspieszenie serca
to mnie uspokaja
i zniewala
daję się karmić
aż pęknę.