lasem

kiedy śpię patrzę na siebie twymi oczami pełnymi troski i miłości widzę jak marszczę czoło i nos szukam oddechu w zagłębieniu poniżej szyi lekkiego uśmiechu w linijce ust rozluźniam skórę twarzy spowalniam serce jestem piękna a ty w tym moim śnie znowu pachniesz lasem i dymem z ogniska

spokój

z Tobą wszystko jest lepsze nawet obskurne miasto wydaje mi się jakimś nowym bytem kryjącym pod skórą nieprzeniknione (dotąd) ścieżki wyobraźni pozwalam zabierać się pod rękę i wchodzić w nieznane zaułki i bramy w mrok rzucać jasny snop światła latarki patrzeć na wibrujące świetliki Twoich oczu które rozjaśniają mi twarz …

Unisono

małe iskry szczęścia wibrują pod powiekami i osadzają się na skórze, wnikają pomiędzy włoski, aż do mieszków są jak igiełki w akupunkturze, przyjemnie łaskoczą, uwrażliwiają i poszerzają przyjemność płynącą z ciała jestem instrumentem, na którym grasz, harfą, której struny poruszasz lekko placami – im lżej, tym piękniej poddaję się muzyce …

silent awakening

jestem w niebie mówisz, ze to jego przedsionek więc siedzę przed sienią szczęścia nie muszę wchodzi do środka by je czuć moja lewa ręka nie wie, co czyni prawa słyszę dźwięk fletu w oddali pełen spokoju i tkliwości pełen zrozumienia rozumiem wszechświat i wszystkie jego pieśni nieskończoność (znowu) przepływa przeze …

siatki

kartograf życia wymalował siatki rzek na twych przedramionach płynę ich korytami pod prąd do pulsu wszechświata rwących tętnic amazonki miejsc w których skóra prowadzi życie wyśnione prze tego, który nie istnieje ale napisał na murze że cały jest czuciem